Platformówka dla cierpliwych („400 years”)

Pewnego dnia budzisz się z głębokim przekonaniem, że ku zamieszkiwanej przez Ciebie krainie zbliża się zagłada. Wyruszasz więc w podróż, chcąc zapobiec nieszczęściu. Fabuła ta pasuje do wielu tekstów kultury, w tym do opisywanej przez mnie gry, ale w 400 years (autorstwa scriptweldera) na ratunek masz jedynie… tytułowe 400 lat. Z perspektywy człowieka to bardzo wiele, ale trzeba wziąć pod uwagę, że głównym bohaterem jest kamień.

400 years

Celem autora było nakłonienie gracza do refleksji nad upływem czasu i cierpliwością jako cnotą niezbędną do rozprawienia się z niektórymi przeszkodami. Czas oczekiwania umila muzyka Kevina McLeoda:

Grę można znaleźć w kilku miejscach w internecie, m.in. na Armor Games.

Świat w trzech słowach

Świat w trzech słowach

I w najlepiej posprzątanym pokoju potrafią zaginąć potrzebne nam rzeczy (jeśli, jak ja, jesteście przekonani, że robią to złośliwie, polecam poczytać o rezystencjalizmie). Pierwsza reakcja to oczywiście bezładne miotanie się i przeglądanie poszczególnych miejsc raz po raz; nauczyłem się jednak, iż w większości „beznadziejnych” przypadków jedyną skuteczną jest podzielenie pomieszczenia na kwadraty i skrupulatny ich przegląd. Taką metodę przyjmował monsieur G. (prefekt policji w Skradzionym liście Poego), takiej też trzymał się Ijon Tichy (w Podróży jedenastej Lema).

Wspominam o tym wszystkim, ponieważ jestem świeżo po lekturze artykułu, opisującego system dzielący na kwadraty… cały świat.
Kontynuuj lekturę

Jak zaprowadzić porządek w Pockecie?

Kieszeń bez dna

Ponad dwa lata temu odkryłem dla siebie Pocket – aplikację pozwalającą nie tylko na proste zapisywanie artykułów, notek i tekstów, na lekturę których w danej chwili nie mam czasu, ale także na ich przeglądanie w wersji „czystej” (pozbawionej reklam, większości formatowania i obrazków).

Mechanizm dodawania jest prosty – jeden guzik w przeglądarce i czytniku RSS. Cóż więc stało na przeszkodzie gromadzenia każdego tekstu, którego pierwszy akapit, lead, tytuł wydawały się być interesujące?
Kontynuuj lekturę

10 źródeł informacji o ochronie danych osobowych

10 źródeł informacji o ochronie danych osobowych

Śledzić uważnie wszystkie zmiany w prawie, zastanawiać się nad ich konsekwencjami i przekładem na język nieprawniczy, być na bieżąco z każdą konferencją, znać wszystkie szkolenia branżowe – to zadania ponad siły pojedynczych osób, nawet gdy w grę wchodzi wąsko zakreślona dziedzina. Dobra wiadomość jest taka, że nie trzeba o tym wszystkim wiedzieć wprost – wystarczy jedynie wiedzieć, kto inny o tym wie. Najczęściej ten ktoś prowadzi już na ten temat bloga 🙂

O tym właśnie zamieniłem dwa zdania z jedną z uczestniczek ostatniej konferencji poświęconej ochronie danych osobowych: skąd dowiedzieliśmy się o tym i skąd dowiadujemy się o podobnych wydarzeniach? Dużo później przyszło mi na myśl, by swoją listą serwisów internetowych podzielić się z czytelnikami bloga – co niniejszym czynię.
Kontynuuj lekturę

Idy blogowe siedem lat później: podsumowanie

Bardzo bogate godzinki księcia de Berry (lipiec)

Dokładnie rok temu zdecydowałem się na zmianę formuły wpisów z serii Idy blogowe:

(…) będę przyglądał się tym pięciu blogom, które siedem lat temu zwróciły moją uwagę. W ten sposób poznam losy sześćdziesięciu blogerów. Chcę przekonać się, kto z autorów i autorek wytrwał na posterunku, a kto postanowił dać sobie spokój. Kto zostawił po sobie ślad, a kto pozwolił internetowi o sobie zapomnieć. A przede wszystkim – kto był równie wytrwały jak ja 🙂

Z przyczyn obiektywnych ocenie poddałem jedynie 55 blogerów. Spośród nich czterdziestu jeden dało sobie spokój z blogowaniem, a jedynie czternastu (a więc jeden na czterech) wytrwało na pisarskim posterunku. Mając na względzie, że minęło 7 lat, uważam ten wynik za bardzo dobry. Osobiście byłem przekonany, że na każdego piszącego przypadać będzie dziewięciu niepiszących…

Jured – edytor umów

Jured - edytor umów

Tworzenie umów czy uchwał w zwykłych edytorach tekstu jest niewygodne. Dbanie o estetyczny wygląd dokumentów często zajmuje więcej czasu niż projektowanie ich treści. Zdarzają się też sytuacje w których nie mamy dostępu do naszego komputera i nie mamy możliwości zainstalowania potrzebnego oprogramowania na cudzej maszynie. Wreszcie, wprowadzanie zmian i poprawek do istniejących dokumentów, zwłaszcza przez inne osoby, sprawia że dokumenty tracą swój elegancki wygląd. Rozwiązaniem tych problemów jest Jured. ~Jured – edytor dla prawników

O ile argument dotyczący braku możliwości zainstalowania software’u nie przemawia do mnie szczególnie (niemal wszędzie jest Windows, więc niemal wszędzie jest Microsoft Office lub w ostateczności WordPad), o tyle elegancki wygląd ma dla mnie znaczenie. Nie zliczę już, ile przeszło przez moje ręce wzorów umów, gdzie nie zgadzały się ze sobą krój pisma, rozmiar czcionki czy nawet numeracja poszczególnych podpunktów. Nie trafiłem do tej pory jedynie – i niech tak zostanie – na umowę pisaną Comic Sansem…

Przygotowany przez Jakuba Klapińskiego Jured nie jest, rzecz jasna, narzędziem do codziennej pracy prawniczej, ale powinien sprawdzić się, gdy trzeba przygotować dokument, co do którego mamy jedynie dwa wymagania graficzne – czytelność i schludność.

Zachęcam do testów i dzielenia się wrażeniami.

Aplikant radcowski w mediach społecznościowych

Aplikant radcowski w mediach społecznościowych

Ostatnim momentem na założenie sobie profilu w mediach społecznościowych związanych z poszukiwaniem pracy i rozwojem osobistym, czyli przede wszystkim na GoldenLine i w LinkedIn (w mniejszym stopniu na Facebooku), jest chwila ukończenia studiów. Headhunterzy, rekruterzy i zajmujące stanowiska o innych nazwach osoby prowadzące proces poszukiwania pracowników rutynowo już przesiewają sieć pod kątem poznania internetowego wizerunku kandydata. Jak w swoim elektronicznym CV umieścić informację o uczestnictwie w szkoleniu zawodowym, mającym na celu przygotowanie do samodzielnego świadczenia pomocy prawnej i wykonywania zawodu radcy prawnego?
Kontynuuj lekturę

Idy blogowe siedem lat później: czerwiec

Anders Zorn, 'Midsommardans'

To już przedostatnia podróż siedem lat wstecz, do tej przeszłości, w której aktywnie prowadziłem własnego bloga i śledziłem blogi cudze.
Kontynuuj lekturę

Czym żywi się knyszojad smrodliwy?

Zdjęcie: Matthew Wiebe (unsplash.com)

W warszawskich tramwajach i autobusach można się ostatnio spotkać z produktami najnowszej odsłony kampanii Kierunek życzliwość, promującej wśród pasażerów komunikacji miejskiej właściwe postawy i zachowania, a jednocześnie potępiającej te niezgodne z zasadami współżycia społecznego.

Rzeczone potępienie przybiera formy łagodne: ludzie uprzykrzający innym podróże zbiorkomem przedstawieni zostali w serii grafik jako potwory kilku gatunków, nazwy których przemawiają do wyobraźni i budzą w nas odpowiednie skojarzenia. Kto z nas nie spotkał, dajmy na to, hałaśnika głuchawego?

Hałas, którego jest źródłem, nie pochodzi z jego otworu gębowego, lecz z urządzeń elektronicznych. Nawet jeśli używa słuchawek, pasażerowie są zmuszeni słuchać razem z nim.

Zarówno większość nazw rodzajowych, jak i epitetów gatunkowych, nie budzi wątpliwości. Problem jest tylko z knyszojadem smrodliwym.
Kontynuuj lekturę

Idy blogowe siedem lat później: maj

Bardzo bogate godzinki księcia de Berry (maj)

Pora na jedenastą podróż siedem lat wstecz, do tej przeszłości, w której aktywnie prowadziłem własnego bloga i śledziłem blogi cudze.
Kontynuuj lekturę