Scenariusz, w którym II wojna światowa kończy się zwycięstwem Niemców, jest jednym z popularniejszych motywów historii alternatywnej (polecam lekturę stosownej listy na Wikipedii). Jedną z lepiej wykorzystujących ten motyw książek jest Vaterland Roberta Harrisa, opublikowany 20 lat temu.
Jest rok 1964. 18 lat wcześniej II wojna światowa zakończyła się zwycięstwem Trzeciej Rzeszy (od tamtego czasu noszącą miano Wielkiej Rzeszy Niemieckiej i w rzeczy samej zajmującą rozległe terytorium). Adolf Hitler wciąż żyje i właśnie przygotowuje się do wrześniowej wizyty prezydenta USA, Josepha Kennedy’ego, która ma uregulować stosunki między dwoma supermocarstwami (z ZSRR ostała się jedynie zauralska partyzantka).
Główny bohaterem książki jest Xavier March, funkcjonariusz policji kryminalnej, prowadzący śledztwo w sprawie śmierci nazistowskich dostojników. Z pomocą amerykańskiej dziennikarki odkrywa, że wszystkich łączyło jedno: uczestnictwo w konferencji w Wannsee (która w świecie Harrisa, podobnie jak Holocaust, jest ściśle strzeżoną tajemnicą).
Świat Harrisa jest skonstruowany bardzo dokładnie: możemy przyjrzeć się rzeczom tak małym (jak ogłoszenia towarzyskie: Pięćdziesięcioletni doktor, czysty Aryjczyk, weteran Bitwy pod Moskwą, pragnie osiedlić się na wsi i spłodzić męskie potomstwo w związku ze zdrową Aryjką (…)), jak i wielkim (Wielki Pałac Rzeszy, dzieło Speera). Nie brakuje także zjawisk i instytucji, tak dobrze znanych w naszym świecie: obwieszonych aparatami japońskich turystów, beatlemanii, a nawet Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej (rzecz jasna z reichsmarką jako wspólną walutą i niemieckim jako językiem oficjalnym). Czynią one fabułę wiarygodniejszą, mocniej osadzoną w rzeczywistości.
Na podstawie książki powstał film z 1994 r.